Turki czyli wielkanocna straż grobowa z Radomyśla nad Sanem.

Nasza piękna ojczyzna obfituje w wiele mniej lub bardziej barwnych tradycji lokalnych, wiele z nich przegrywa z "nowoczesnością" i powoli odchodzi do lamusa, są jednak takie, które wciąż trzymają się mocno i cieszą się dużą popularnością w lokalnych społecznościach. Jedną z nich jest wielkanocna straż grobowa pełniona co roku przy symbolicznym grobie Jezusa przez młodzież z Radomyśla nad Sanem.

Straż grobowa nosi w Radomyślu miano Turków i jest to nazwa prawdopodobnie uzasadniona historycznie, a sięgająca tak odległych dziejów jak Odsiecz Wiedeńska poprowadzona przez Jana III Sobieskiego. Otóż zgodnie z legendą mieszkańcy Radomyśla wracając z wojny przywieźli ze sobą zdobyczne stroje i turecki oręż. Jako, że dotarli w rodzinne strony w Wielki Piątek, to od razu wmaszerowali w zdobycznych szatach do kościoła i tam zaciągnęli wartę przy grobie Jezusa. Na pamiątkę tego wydarzenia straż grobowa co roku od tamtej pory aż do dzisiaj pełni takie warty. A jak z faktami? Prawdopodobnie legenda posiada w sobie całkiem sporo prawdy. Radomyślanie rzeczywiście brali udział w Odsieczy. Wyruszyli tam pod wodzą ówczesnego właściciela miasta czyli kasztelana kamienieckiego Nikodema Żaboklickiego, choć prawdopodobnie ich główną rolą była służba techniczna i opieka nad lazaretami. Tak więc istnieje spore prawdopodobieństwo, że jakaś część zdobyczy wojennych wpadła w ich ręce i została przywieziona do Radomyśla, by później posłużyć za rekwizyty dla straży grobowej.

Jest jeszcze jedna legenda wyjaśniająca lokalny fenomen Turków i również związana z Odsieczą Wiedeńską, według niej powracające z wyprawy wojska Rzeczypospolitej przyprowadziły ze sobą spory, turecki jasyr. Jeńcy mieli zostać osadzeni w przysiółku Woli Rzeczyckiej nazwanym "Turki" i tam ochrzczeni przez radomyskiego proboszcza. Po nawróceniu (powątpiewam, że dobrowolnym) brańcy otrzymali przywilej pełnienia warty przy grobie Chrystusa. Za tą legendą/teorią również stoją fakty. Otóż przysiółek Turki istnieje naprawdę i większość jego mieszkańców ma na nazwisko Turek. W przysiółku jak i w jego okolicach z Radomyślem włącznie, występują też inne ciekawe i niezbyt słowiańskie nazwiska jak choćby Korga, Karwan, Salamucha, Karaban, Sech, Chaj czy Karwat. Czasem też w rysach mieszkańców okolicy widać wschodnią proweniencję. Wiem, bo cztery lata rozwoziłem pocztę w tamtych okolicach i miałem okazję się przypatrzyć.


Najprawdopodobniej obydwie legendy zawierają w sobie przynajmniej część prawdy na temat pochodzenia straży tureckiej i zgodnie wskazują na długi rodowód tego zwyczaju. W Radomyślu funkcjonuje związek "Grono Młodzieży", który zajmuje się kultywacją różnorakich tradycji między innymi tureckiej, a zajmuje się tym od czasów pierwszego rozbioru Polski. Czyli straż grobowa w Radomyślu istnieje co najmniej 220 lat pod opieką Grona, a należy pamiętać, że powstało ono by kultywować tradycje już istniejące. W tym kontekście powołanie straży w 1684 roku wydaje się możliwe i prawdopodobne.

Grono Młodzieży trwa do dzisiaj i nadal zajmuje się organizacją Armii Tureckiej. Wypada tu napisać, że Turki są zorganizowani właśnie na modłę armii, Dowódcą oddziału jest oficer dysponujący adiutantem i czterema figlowymi, znajdują się tam również "doktorzy", kwatermistrz "dorda" i szeregowi żołnierze tureccy. Żołnierze jak to żołnierze są uzbrojeni i umundurowani. W skład ich rynsztunku wchodzi broń biała chyba ze wszystkich wojen jakie przetoczyły się przez naszą nieszczęsną Rzeczpospolitą w ciągu ostatnich 300 lat i w jakiś sposób spoczęła w rękach okolicznych mieszkańców. Mundur szeregowego żołnierza tureckiego składa się z czerwonych, bufiastych spodni, niebieskiej bluzy mundurowej przepasanej w pasie i przez ramię biało-czerwoną szarfą oraz okrągłej, obszytej sztucznymi perłami i wstążkami czapki z pióropuszem i herbem Leliwa będącej zapewne dalekim krewnym fezu.
Najbarwniejszymi postaciami w całej "armii" są doktorzy. Wystrojeni w wysokie, srebrne czapki imitujące chyba hełmy, z pękami wstążek z bibuły wystającymi z ich szczytów i ze sztucznymi brodami poprzyklejanymi do twarzy mają za zadanie psocić i porywać kobiety do pląsów w czasie parad. Strojem wyróżnia się również Basza (określenie pochodzące od słówka padyszacha oznaczającego wysokiego urzędnika w Turcji Ottomanów) będący najważniejszą postacią w całej armii, do dziś tytułuje się go "jaśnie pan Basza". On poza obowiązkową brodą nosi również szeroki czerwony płaszcz podkreślający jego status i czapkę z lisią kitą sterczącą pionowo ku niebu. Nie piastuje funkcji dowódczych, jego zadaniem jest składanie życzeń podczas obchodów wsi wchodzących w skład parafii Radomyśl. Do zadań dordy należy natomiast dbanie o swobodne przejście dla Armii. Otwiera przed oddziałem drzwi do kościoła i musi się tam zatroszczyć o miejsce siedzące dla baszy i podchorążych. Podczas obchodzenia domostw  to własnie on wchodzi pierwszy by poinformować mieszkańców, że "jaśnie pan basza prosi". Dawniej zajmował się również kierowaniem ruchem samochodowym w czasie przemieszczania się oddziału po jezdniach, obecnie wyręcza go w tym policja.


Obowiązki Armii Tureckiej są ściśle związane z obchodami Wielkiego Tygodnia. W Wielki Piątek Turki obowiązkowo zaciągają straż przy grobie Jezusa. Pełni ją dwóch szeregowców z obnażonymi szablami zmienianych regularnie przez jednego z podchorążych, który przyprowadza świeżych strażników i odprowadza zwolnionych ze służby. Jeśli akurat trwa msza to wymianą wart zajmuje się adiutant. W Wielką Sobotę Armia bierze udział w święceniu ognia (jeśli komuś się wydaje, że to pogański zwyczaj, ma 100% racji), w czasie nabożeństwa z czapek doktorów i sztandaru Turków ściągany jest żałobny kir symbolizujący śmierć Jezusa. Dzieje się to w czasie gdy lokalna orkiestra dęta gra "glorię". Po mszy następuje defilada w czasie której Turki przy akompaniamencie orkiestry dętej maszerują z kościoła na Mały Rynek w Radomyślu. Można wtedy obserwować cały oddział w pełnej krasie maszerujący w towarzystwie tłumnie wyległych na ulicę mieszkańców miasteczka.

Jeśli ktoś trafi do Radomyśla w Wielką Sobotę, to warto aby został tam do wczesnej nocy. O 21-wszej następuje na Małym Rynku "stawianie sztandaru" czyli stawianie do pionu długiego drąga, zazwyczaj pnia świeżo ściętej na tą okazję sosny z biało-czerwoną flagą na szczycie. Zwyczaj ten sięga zaborów, podczas których Radomyślanie manifestowali w ten sposób swoje przywiązanie do polskości. Armia Turecka nie bierze oficjalnie udziału w tym wydarzeniu, ale jej członkowie w "cywilu" pojawiają się na nim zazwyczaj licznie.
Stawianie Sztandaru nie jest ostatnią z atrakcji tej nocy. O godzinie drugiej nad ranem z tego samego Małego Rynku w miasto rusza "pobudka" na rezurekcję. Ulicami Radomyśla kroczy wtedy orkiestra dęta wygrywając marsza noszącego tą samą nazwę co pochód. Odwiedza ona basze oraz proboszcza i gra mu przed plebanią dopóki nie wyjdzie na zewnątrz. Po obejściu całego Radomyśla orkiestra kieruje się na "Zjawienie". Jest to wzgórze za Radomyślem w pobliżu Sanu, na którym znajduje się kościół i cmentarz. Muzykanci idą tam by zagrać na cmentarzu zmarłym turkom i członkom swojej orkiestry.

Turki biorą jeszcze udział w niedzielnych i poniedziałkowych defiladach, podczas których odwiedzają wszystkich gospodarzy w parafii i składają im życzenia dostając w zamian drobne zazwyczaj pieniężne podarki.
Armia turecka jest tradycją głęboko wrośniętą w życie mieszkańców Radomyśla i mającą się całkiem dobrze nawet w dzisiejszej erze globalizacji i amerykanizacji całego świata. Ten barwny zwyczaj wciąż przyciąga młodzież z Radomyśla i okolic, która chce przywdziać mundury i maszerować w karnym szyku podczas parad lub stać na baczność z szablą na ramieniu przy grobie Chrystusa. Zwyczaj przyciąga też starszych i młodszych mieszkańców okolic, którzy chętnie biorą udział w defiladach i przyjmują delegacje Turków u siebie w domach. Staje się również coraz bardziej popularny wśród turystów, którzy potrafią przyjechać nawet z bardzo daleka, żeby zobaczyć całe widowisko na własne oczy. Rzeczywiście warto się pofatygować, bo jest co oglądać.







































































Komentarze