Relacja z najsłynniejszego festiwalu wikingów na Islandii - Hafnarfjordur 2013.

Tak. Hmmm... tyle można z pewnością o nim powiedzieć - najsłynniejszy. Każdy wie, że w czerwcu w Hafnarfjordur odbywa się zlot wikingów. Znajomi bardziej rozeznani w temacie uprzedzali nas, że nie przypomina to w niczym festiwali jakie znamy. Mniej rozeznani też uprzedzali, chociaż z powodów bardziej oczywistych - że wstęp płatny, a całość ogrodzona jak jakiś wybieg, że wszystko na asfaltowym parkingu pod szkołą.





Festiwal jest organizowany od wielu już lat przez właściciela hotelu i restauracji o szumnej i mylącej nazwie Wioska Wikingów. Wokół owych przybytków rozkładane są namioty na kramy i sprzedaż tortilli oraz dla rzemieślników, na jedynym trawiastym skrawku ziemi (reszta jak wspomniałam to asfalt lub bruk) wyznaczone zostało pole do scenek (uczciwość i szacunek do znajomych wojów nie pozwala mi nazwać tego walkami). Na asfalcie rozsypane były wiórki drewniane, zapewne by chociaż odrobinę zatrzeć wrażenie niestosowności miejsca.
Festiwal trwał trzy dni 14-16 czerwca, każdego dnia co kilka godzin przewidziane były pokazy broni z udziałem dzieci oraz scenki bitewne, chyba zaplanowane jako humorystyczne. Poza tym co jakiś czas na małej scenie odbywały się koncerty z udziałem lokalnych muzyków będących członkami grupy wikingów. Cały czas można też było obserwować pracę kamieniarzy wykuwających inskrypcje kamienia runicznego i była to jedna z nielicznych rzeczy, które wraz z Mojmirem uznaliśmy za wartościowe.

Kamień runiczny ku czci zmarłego Ulf- Erica (Phil Burthem) jarla drużyny Jomsvikingów.
Dla uczestników festiwalu przewidziano nocleg w sali gimnastycznej, czy raczej była to hala sportowa z trybunami, położonej tuż obok placu festiwalowego. Wszyscy spali na ziemi mając za oświetlenie kilka lampek, do dyspozycji były szatnie z prysznicami, a wyżywienie było przygotowywane w kuchni restauracyjnej i wydawane pod zadaszeniem przy restauracji. I tu wręcz wypada opowiedzieć o drugiej pozytywnej rzeczy na festiwalu, a mianowicie o tym, że goście mieli możliwość skosztowania na obiad steków z wieloryba, co jest niewątpliwą okazją i atrakcją dla kogoś spoza Islandii. Poza tym przez większość czasu obok restauracji obracały się na ruszcie owieczki, które potem wędrowały na talerze w różnych postaciach, dość powiedzieć, że ruszt był opalany starymi paletami i deskami i nawet nie chcę myśleć czym jeszcze. Takie drewno mogłoby służyć jedynie dla zapewnienia ciepła uczestnikom festiwalu, którzy mogli zgromadzić się jedynie w tym miejscu, by porozmawiać lub pośpiewać lecz organizator dokładnie pilnował, żeby nie zużywano owego drewna po zamknięciu bram dla turystów. Jest to jedna z rzeczy, która najbardziej mnie zbulwersowała.

Jedynym usprawiedliwieniem jest to, że w sobotni wieczór można było posiedzieć przy muzyce na żywo w restauracji wikińskiej i wypić piwo na koszt organizatora.

Co się zaś tyczy redakcji Światosława, mieliśmy możliwość rozłożenia swojego kramiku i obserwowania wszystkiego siedząc na wygodnych kamieniach. Pogoda zdecydowanie nie dopisała, zatem głównie mokliśmy w denerwującej mżawce i Mojmir dla rozruszania starych kości urządził sobie ze znajomym walkę na noże treningowe oraz wybierał się na wypady fotograficzne, których owoce prezentujemy poniżej:









Występ kuglarski - wyjątkowo udana rzecz na festiwalu.



Tak. Anno Grodzko świata rekonstrukcji istnieje.
Wikongi z Karajebów.
Kolejne WTF?? Afrykańskie krzesła w pustym namiocie, to chyba było miejsce dla volvy...


Komentarz chyba zbędny...
-Proszę pana, a dlaczego pan nosi sukienkę?
Namiot mutant sprzedający sklejkowe tarcze, miecze, topory i włócznie, którymi dzieci wydłubywały sobie oczka.
Zbliżenie na dekoracje namiotów - dla tych co nie widzą: kontury robione markerem.
Wikińska budka z tortillą.

A tu nasze miejsce obok kurnika. Usiłując sprzedać coś co nie zawierało w sobie plastiku.
-Przepraszam, którędy na Castleparty?


Uwaga na faceta w tle! Prawdziwy skórzany hełm! 

Pieczeń o smaku palet.



Walka dzieci - właściwie najlepsze pokazy walki w tym miejscu.

Komentarze

Prześlij komentarz