Islandia obfituje w miejsca zapierające dech w piersiach jak i po prostu piękne, na łamach naszego bloga pragniemy przybliżyć czytelnikom niektóre z nich, zarówno te bardzo sławne i znane, jak również te, o których masy turystów jeszcze niewiedzą. Tym razem jednak kilka słów o miejscu zdecydowanie zapierającym dech w piersiach, jak również zdecydowanie znanym, a mianowicie wodospadzie Gullfoss.
Nazwa wodospadu tłumaczona na język ludzi znaczy tyle co "złoty wodospad" i jest on z pewnością najsłynniejszym wodospadem Islandii. Znajduje się na rzece Hvítá i składa z dwóch kaskad, pierwsza z nich mierzy około 11 metrów a druga 21. Krystalicznie czysta woda spada z głośnym hukiem rozbryzguję się obficie, w słoneczne dni można tam zaobserwować przepiękne tęcze (większość zdjęć, które stamtąd widzieliśmy takowe przedstawiała), lecz nam słoneczko nie dopisało i musieliśmy się zadowolić jedynie soplami lodu, którymi obficie były pokryte skały w niektórych częściach wodospadu. Woda z drugiej kaskady wpada do całkiem sporego kanionu, którym płynie kolejne dwa kilometry. Już widok samego kanionu robi potężne wrażenie, zwłaszcza kiedy stoi się na jego krawędzi. Generalnie to chyba nie wolno tak robić, ale nie znam islandzkiego, więc nie zrozumiał tabliczki, która zakazywała mi podejścia.
Nie bardzo widzę sens
rozpisywania się nad urokami wodospadu, bo sobie każdy sam będzie mógł zobaczyć
na filmiku i na zdjęciach. Dodam jedynie, że do samego wodospadu można dojechać
wygodną, asfaltową drogą (my od głównej nr 1 odbiliśmy na drogę numer 35), a
potem przejść się odrobinę, by podziwiać wodospad z góry, a następnie można a w
zasadzie to trzeba zejść na dół, żeby pocieszyć się widokiem z bliska.
Na górze jest spory
parking, restauracja i sklep z pamiątkami, w których można marnować pieniądze,
natomiast dostęp do samego wodospadu jest darmowy co na szczęście jest normą na
Islandii.
Nieopodal wodospadu
można zobaczyć płaskorzeźbę przytwierdzoną do kamienia z wizerunkiem jakiejś
brzydkiej baby. Jest to podobizna Sigridur Tómasdóttir, córki właściciela
terenów otaczających Gullfoss wraz z wodospadem. Na upamiętnienie zasłużyła
sobie groźbą, iż rzuci się w nurt wody, jeśli na wodospadzie zostanie
postawiona hydroelektrownia. Szanse były na to całkiem spore, gdyż grupa przemysłowców
w latach 20 ubiegłego wieku uzyskała już na to zgodę właściciela i władz
Islandii, na szczęście panowie przemysłowcy nie dopełnili formalności i tym
razem technice nie udało się zmasakrować natury.
Przy trasie numer 35
prowadzącej do Gullfosu można zatrzymać się nieco wcześniej, by obejrzeć inny
wodospad o nazwie Faxi. Niestety, jego nazwa zaistniała na naszej mapie,
natomiast zabrakło jej na znakach. Pojawia się tylko symbol ciekawego miejsca i
tabliczka z nazwą jakiejś noclegowni lub czegoś w tym stylu. My zajechaliśmy
tam wracając z Gullfossu, więc wodospad nie zrobił na nas nawet minimalnego
wrażenia, mimo że w innych okolicznościach byłbym, nim bardzo ucieszony.
Polecamy zdecydowanie potraktować go jako przystawkę i zajechać tam przed daniem
głównym, które zaspokoi nawet najbardziej wybredny apetyt.
/Mojmir/
/Mojmir/
Faxi - przystawka. |
Trzeba tam być żeby poczuć klimat tego miejsca!
OdpowiedzUsuńJest to oczywiście jedno z wielu takich miejsc na tej wyspie.
Witam na IS :) zajrzyjcie koniecznie na pokazie rzemiosła w Hafnarfjordur na początku czerwca :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Na pewno zajrzymy, ponieważ w Hafnarfjordur pracujemy, więc będziemy na bieżąco.
Usuń